Wiesław Janicki to człowiek realizujący się na różnych płaszczyznach. Znany w lokalnym środowisku harcerz, polonista i animator kultury ma wiele zainteresowań. Biega, pielgrzymuje, śpiewa, gra na gitarze i żyje poezją. Nie tak dawno pisałam przecież, że piosenka to jego sposób na życie (gdy wydał „Sto piosenek i dwa wiersze”). Dziś mam przed sobą tomik o znamiennym tytule „Jak trudno utracić. Wierszowane obrazki z Kietrza”.
Kietrz – jako miejscowość rodzinna – jest szczególnie bliski Wiesławowi Janickiemu. Autor z niezwykłą wrażliwością i skrupulatnością wędruje w miejsca (nie)zwykłe. Przelewa na papier nie tylko obrazki, ale klisze pamięci, na których zapisała się wyjątkowa, wręcz mityczna, czasoprzestrzeń. Reminiscencja przywołuje również zapachy, dźwięki i emocje – jakby poeta od dziecka chłonął kietrzański mikrokosmos wszystkimi zmysłami.
We wspomnieniowej topografii Kietrza autor umieścił subiektywnie ważne punkty. Znaczenie tym miejscom nadało ludzkie życie – jego życie. Dla małego Wiesia osią świata były klatka schodowa, bloki i podwórka, gdzie spędzał czas na codziennych zabawach. Do szczęścia wystarczyła mu skórzana piłka i blaszany kubek. Wraz z wiekiem na kliszach pamięci zaczynają być rejestrowane też wydarzenia: młodzieńcze zabawy, wesele w stodole, festyn strażacki, wędrówki po klubach „Włókniarz” i „Welur”, a nawet zjedzone na plebani pączki. Mapa miasta staje się tożsama z mapą wspomnień. Bo Kietrz to nie tylko malowniczy krajobraz i tradycje tkackie – to codzienność i setki małych „wielkich” historii, z których utkana jest egzystencja.
Osobiste historie ubrane w utwory poetyckie (wiersze, ballady, piosenki) doskonale współgrają ze zdjęciami Ludwika Brzyskiego. Pochodzący spod Lwowa mężczyzna objął w 1964 roku zakład fotograficzny w Kietrzu. Codziennie uchwycał krajobraz miasta w kadry, by zachować go dla potomnych. Tak jak Wiesław Janicki wędrujący „w poprzek czasu” z właściwym sobie wdziękiem i okiem czułego obserwatora. W tej podróży wewnętrznej poeta wraca nawet do słowiańskich i piastowskich korzeni, pyta o swój kresowy rodowód. Jego przodkowie w „bydlęcym wagonie” przemierzyli pół świata, by trafić właśnie tu. Parafrazując stare powiedzenie można by rzec, że wszystkie drogi prowadzą do Kietrza…

Trzeba przyznać, że każdy wiersz niesie ogromny ładunek emocjonalny. Nie jest to jednak naiwny sentyment. Mimo iż dla Janickiego „mała ojczyzna” to sacrum, zdaje on sobie sprawę z faktu, że Kietrz żyje własnym życiem. To zamknięty – choć fascynujący – rozdział. Dawniej miasto miało swój koloryt i klimat – jak sam pisze w czasie przeszłym w wierszu „Pocztówka z Kietrza”. Dziś już pagórki się spłaszczyły, a drogi skróciły. Tomik jest zatem próbą odnalezienia „tamtego domu, tamtego świata i tamtego siebie”. (Nie)codziennej czasoprzestrzeni, której autor już nigdy nie odnajdzie, ale też i nie utraci.
Z serdecznymi pozdrowieniami dla Autora
Barbara Górnicka-Naszkiewicz
Barbara Górnicka-Naszkiewicz